Wiadomości
Wyłączenie Przyjaźni to tylko kwestia czasu
Ze względu na rosnący eksport ropy do Azji w Europie może wkrótce zabraknąć rosyjskiego surowca - donosi Reuters.
- Choć oficjalnie Rosja zapewnia, że ograniczenia dostaw do Europy nie będzie, to tajemnicą poliszynela jest, że to kierunek azjatycki, a przede wszystkim Chiny, jest dla Rosji bardziej perspektywiczny - powiedział portalowi wnp.pl jeden z polskich ekspertów branżowych. Południowa Europa i kraje basenu Morza Czarnego w perspektywie mają dostawy z rejonu Morza Kaspijskiego, ale dla Europy Środkowej brak Uralsa może być znaczący, bo np. rafinerie polskie i wschodnioniemieckie są w dużej mierze uzależnione od dostaw tego gatuku ropy, choc np. instalacje Orlenu i Lotosu mogą też przetwarzać np. ropę arabską.- Obserwujemy zjawisko, z którym wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Zagraniczni odbiorcy zaczynają się poważnie niepokoić - mówi cytowany przez Reutersa rosyjski trader. Jego zdaniem już niebawem może się okazać, że Polska i Niemcy będą zmuszone importować ropę drogą morską w miejsce dostaw Przyjaźnią.
Z tym stanowiskiem zgadza się także ekspert, na którego powołuje się portal wnp.pl: - O takim scenariuszu mówi się w Polsce od dawna, a przynajmniej od czasu, gdy Rosja rozpoczęła prace nad rozbudową terminala w Primorsku i systemu przesyłowego BTS. O ile wydaje się, że ropa rosyjska nadal będzie w basenie Morza Bałtyckiego, to należy liczyć się z tym, że rafinerie będą musiały importować ją morzem w miejsce dostaw rurociągiem - podkreśla.